T-70 X-wing
Po wielu zmianach literek przyszła w końcu kolej na zmianę numeru - i tak oto około 10 lat po bitwie o Endor pojawił się myśliwiec T-70 X-wing. Producentem tej maszyny jest Incom-FreiTek, a oba człony tego konglomeratu powinny być znajome każdemu, kto kiedykolwiek interesował się latającym złomem. Incom to oczywiście twórca oryginalnego X-winga oraz ARC-170, a także współtwórca Z-95 Headhuntera. Później korporacja ta pracowała dla Imperium i opracowała Howlrunnera, podczas gdy uciekinierzy z niej założyli pod auspicjami Rebelii oraz Nowej Republiki firmę Frei'Tek, odpowiedzialną za stworzenie E-winga. Po upadku Imperium obie marki w końcu połączono, chociaż czasami wykorzystywano tylko jedną z nich.
Projektując T-70 postanowiono zachować wszystko to, z czego słynął jego poprzednik, a więc wysoką uniwersalność, solidną konstrukcję, no i przede wszystkim - charakterystyczny kształt. Różnice laikowi trudno jest zauważyć, dotyczą przede wszystkim kształtu końcówek płatów oraz przypominających wyglądem turbiny silników hamująco-manewrowych. Wewnątrz jednak cała technologia postąpiła o dekady do przodu: generatory są wydajniejsze, silniki Incom-FreiTek 5L5 nadają większą prędkość, a działka laserowe Taim&Bak KX12 dysponują większą siłą. Poprawiono też oczywiście awionikę, w tym systemy celownicze, a elektronikę kokpitu wyposażono w możliwość dynamicznej rekonfiguracji - w zależności od preferencji pilota lub sytuacji, w jakiej znalazł się myśliwiec, te same urządzenia kontrolne mogą pełnić różne role. Równocześnie zachowano prostotę urządzeń sterowania - podobnie jak w poprzednich modelach całe oprzyrządowanie trzyma standardy spójne z innymi produktami Incoma, w tym skoczkami atmosferycznymi czy śmigaczami, dzięki czemu łatwo jest przeszkolić do pilotażu myśliwca osobę, która nigdy nie latała w kosmosie.
Kadłub przekonstruowano tak, aby pozwalał na ładowanie nieodzownego droida astromechanicznego od dołu, co ułatwia obsługę maszyny w bazach, a także pozwala droidowi bez trudności opuszczać pokład myśliwca i wracać nań w warunkach polowych. Skrzydła myśliwca są z reguły rozkładane podczas walki - nie tyko po to, aby zwiększyć pole ostrzału, ale też w celu łatwiejszego pozbywania się nadmiarowego ciepła, emitowanego przez pracujące w trybie bojowym urządzenia pokładowe. Centralne części wszystkich czterech skrzydeł mieszczą silniki napędu repulsorowego, a bliżej kadłuba w dolnych płatach osadzono gondole podwozia głównego, podczas gdy w górnych - generatory i emitery osłon energetycznych. Cztery potężne silniki wyposażono w dysze ciągu wstecznego z żyroskopami elektromagnetycznymi, które pozwalają na wykonywanie manewrów, jakich nie powstydziłaby się znacznie mniejsza i lżejsza maszyna myśliwska.
Przód kadłuba mieści natomiast blok wyrzutni pocisków (pod kabiną pilota) wraz z pojemnikiem na zużyte łuski. Znane z T-65 dwie wyrzutnie torped zastąpił pojedynczy wariant modularny, w którym nie dość, że można szybko wymienić zasobnik amunicyjny na taki zawierający innego rodzaju pociski (np. rakiety lub torpedy magnetyczne), ale i na broń innego typu. Co więcej, teraz X-wing w standardzie przenosi już 8 torped protonowych Krupx MG7-A.
Poza wyrzutnią w nosie myśliwca znajduje się kompensator przyspieszenia, przedni moduł repulsorów, chłodzony cieczą łatwo demontowalny komputer pokładowy, zapasowy generator mocy oraz systemy łączności i wykrywania. Miniaturyzacja tych komponentów w stosunku do sprzętu sprzed kilku dekad pozwoliła na zorganizowanie miejsca na nieco większy niż w T-65 bagażnik, zazwyczaj wykorzystywany do przewożenia ratunkowego zestawu survivalowego. Dodatkowo opancerzono kabinę pilota, aby zapewnić mu bezpieczeństwo w sytuacji ewentualnej utraty osłon. Wprowadzono też specjalne rozwiązania redukujące wykrywalność myśliwca, jak na przykład pokrycie go specjalną powłoką ochronną.
Podobnie jak T-65, jego następca dysponuje uzbrojeniem i osłonami pozwalającymi mu zarówno na walkę z lekkimi myśliwcami, jak i z większymi okrętami wroga, których osłony może przebić dzięki torpedom protonowym. Zdolny jest również oczywiście atakować cele naziemne, a zaawansowane systemy celowania pozwalają mu na skuteczne eliminowanie nawet niewielkich i ruchliwych celów. Działka laserowe mogą strzelać naprzemiennie ogniem pojedynczym, salwami, lub też parami na ukos, dzięki temu można dostroić rodzaj ognia do panującej na polu walki sytuacji. Do samoobrony T-70 posiada dodatkowo blaster BlasTech Ax-190-B sterowany zdalnie z kabiny - można nim postraszyć wrogie myśliwce lub niszczyć wrogą siłę żywą biegającą w białych pancerzach.
W trzeciej dekadzie po upadku Imperium Galaktycznego siły myśliwskie Nowej Republiki wzbogaciły się o kolejny wariant tego myśliwca, T-85 X-wing. Ze względu na prowadzoną przez władze politykę rozbrojeniową oraz mało zdecydowaną postawę wobec prowokacji Najwyższego Porządku, korzystające z nich eskadry nie prowadziły jednak wielu działań poza patrolowymi. Skłaniało to niektórych spośród oficerów do przyłączania się do Ruchu Oporu, który ze względu na małe możliwości produkcyjne posługiwał się głównie T-70 z demobilu lub pozyskanymi od nieoficjalnych sponsorów - lokalnych sił samoobrony oraz na wpół prywatnych flot niektórych senatorów, na potrzeby których produkcja T-70 cały czas trwała, choć w ograniczonym zakresie.
Na X-wingach tych latał m.in. Poe Dameron, który przebył tę właśnie drogę wraz z resztą republikańskiej eskadry Rapier i już wkrótce miał stanąć twarzą w twarz z myśliwcami TIE Najwyższego Porządku. Maszyny te brały również udział w bitwie o Takodanę, eskortując i wspierając z powietrza transportowce Ruchu Oporu, a także w ataku na Bazę Starkiller, walnie przyczyniając się do jej zniszczenia. Później chroniły też ewakuację z bazy na D'Qar, osłaniając krążownik MC85 Raddus oraz jego bombowce, co umożliwiło im wyeliminowanie drednota typu Mandator IV należącego do sił Najwyższego Porządku. Wreszcie wzięły też udział w finałowym boju nad planetą Exegol, chociaż w tym okresie Ruch Oporu dysponował w swojej bazie głównej już tylko ósemką tych myśliwców, plus sześcioma w różnym stadium kanibalizacji.
Bardzo uważni czytelnicy zauważyli zapewne drobną zmianę: nie mówimy już o Frei'Teku, tylko o FreiTeku. Nie wiemy, czy to literówka, korekta, czy znak ewolucji firmy związanej z Incomem. Ze względu na nasz sentyment do apostrofów, trochę nam go żal...
Projektując nowy wariant X-winga do Przebudzenia Mocy wyraźnie inspirowano się szkicami Ralpha McQuarrie stworzonymi na potrzeby pierwszych Gwiezdnych wojen, obecnie znanych jako Nowa nadzieja. "Nowy" X-W przypomina te szkice dużo bardziej, niż ostateczna wersja modeli wykorzystanych w ANH i kolejnych częściach. Podobnie postąpiono w przypadku Ostatniego Jedi i nowego A-winga oraz nowego Y-winga w Skywalkerze.
pełna nazwa: | T-70 X-wing Starfighter | producent: | Incom-FreiTek |
---|---|---|---|
polska nazwa: | Myśliwiec typu T-70 X-wing | w slangu: | pointer - igła, iks |
prędkość: | 11 | wytrzymałość: | ? |
w atmosferze: | 1100 km/h | osłony: | ? |
hipernapęd: | 1 | zwrotność: | ? |
uzbrojenie: |
|
długość: | 12.49 m |
rozpiętość: | 11.26 m | ||
załoga: | 1 | ||
pasażerowie: | - | ||
ładowność: | ? t | ||
cena (nowy): | 200 000 kr | ||
używany: | 110 000 kr | ||
w użyciu od / do: | Nowa Republika |
Tak mi odpicowali A-winga, że teraz rozwalę każdy Gwiezdny Niszczyciel!